czwartek, 12 grudnia 2013

Prolog

*perspektywa Matta Andersona*

   Woń Jej perfum wyostrzała moje zmysły. Charakterystyczny, silny zapach, który kojarzył mi się tylko z Nią. Ciepło Jej ciała potrafiło podnieść temperaturę w pomieszczeniu. Przyspieszony oddech, pojedyncze krople potu, spływające po Jej nagiej skórze, ciche jęki rozkoszy i tatuaż na obojczyku, który śledziłem wargami miliony razy podczas tej namiętnej nocy.
   Miała to być jednorazowa przygoda, ale z mojej strony wyglądało to ździebko inaczej. Mimo, że zdarzyło się to już znaczny czas temu, pamiętam każde Jej spojrzenie, każde słowo, szczególnie moje imię, które wypowiadała z niepoliczalnym zaangażowaniem i pożądaniem.
   Gdy budzę się rano mam cichą, choć wiem, że marną w spełnieniu, nadzieję, iż ujrzę Ją u swego boku i poczuję dotyk Jej palców na mojej roznegliżowanej klatce piersiowej. Chciałbym się poczuć tak, jak rano po tej pamiętnej nocy. Przebudzić się o szóstej, spojrzeć na Nią i zasnąć z powrotem z uśmiechem na twarzy. Oby tylko nie skończyło się to, jak wtedy... Listem na stoliku.
Przepraszam, za to, że nie zastałeś mnie obok siebie po otwarciu tych swoich cudownych oczu, ale to wszystko, co się stało, to był błąd. Przynajmniej w moim mniemaniu. Nie powinnam dać się ponieść emocjom, jak to wczoraj uczyniłam. Może nie do końca wiesz, dlaczego tak sądzę, ale przysięgam, że posiądziesz tę wiedzę szybciej niż myślisz.
Pozdrawiam.
   Zacisnąłem mocniej dłonie na kierownicy, próbując skupić się na drodze. Bezskutecznie. Wjechałem do miasta, w którym niedługo zacznę treningi z nową drużyną. Nowy etap w moim życiu i karierze zawodowej. Chcę zmienić wiele rzeczy, pokazać się z jak najlepszej strony i być może, rzucając się w wir pracy, zapomnieć o Niej.
   Co prawda szansa na spotkanie Jej w Polsce jest większa niż uprzednio w Rosji, choć z tego, co pamiętam, upodobała sobie Włochy. Dręczy mnie jedno, czy potrafię wymazać Ją z pamięci? Tu pojawia się problem, bo chyba nie jestem w stanie tego zrobić. Do szpiku kości przesiąkła mnie złość na Nią, za to, że nie zostawiła mi po sobie nic. Ani numeru telefonu, maila, adresu czy personaliów. Nic. Przecież gdybym znał Jej nazwisko... Odnalazłbym Ją. Miałbym na to większe szanse, niż teraz. Mogłaby mi zarzucić, że Ją wykorzystałem, w końcu byłem trzeźwy, a Ona po trzech, czterech drinkach.
   Chcę Ją odnaleźć.
   Wiele oddałbym za jeden Jej uśmiech.
   Wiele oddałbym, by przestać za Nią tęsknić.

*perspektywa Fabiana Drzyzgi*

   Wcisnąłem przez głowę treningową koszulkę Reski i przeczesałem ręką włosy.
- Uważaj, bo wyłysiejesz - zażartował Pit, trącając mnie pięścią w bark.
- Ty prędzej, koleszko - odszczekałem.
- Nie bądź taki mądry, Fabianku - uśmiechnął się, wysyłając mi buziaka.
- Weź się wypchaj.
- Po cóż to ta agresja? Nie zagalopowałeś się? - Pogroził mi palcem. - Jak tam twoja siostra? - Zmienił temat. - Nasza siostra. Wróciła do Polski?
- Tylko moja siostra. Łapska precz, zrozumiano? - Zaśmiałem się. - Wróciła. Wreszcie zostawiła tego palanta - odpowiedziałem.
- Trochę jej kontuzja pomogła, czyż nie?
- Z pewnością - potwierdziłem. - Cały sezon już ma z głowy. Idziesz? - Spytałem, wychodząc z szatni.
- Tak - udał się za mną w czeluści rzeszowskiego budynku.
   Ruszyliśmy korytarzem w stronę boiska. Dziś mieliśmy powitać Lotmana i nowego zawodnika w biało-czerwonych barwach, Matta Andersona. Spotkanie zapowiadało się dość interesująco. Miejmy nadzieję, że będzie równie dobre, jak jego zwiastun.

*perspektywa Matta Andersona*

   Wbiegłem do hali na Podpromiu. Spóźnić się na pierwszy trening w nowej drużynie. Tylko ja mogłem mieć takie szczęście. Dobre pierwsze wrażenie już mam z głowy. W drodze do szatni, z torbą treningową na ramieniu próbowałem zmienić koszulkę. Dziś miałem jakiegoś cholernego pecha, bo wrzucając zwitek materiału do środka, nazwijmy to, tornistra, wpadłem na jakąś kobietę.
- Przepraszam, proszę pani. Spieszę się...
- Spokojnie, panie Anderson. Jestem z zarządu. Pędzi pan i się nie przejmuje - uśmiechnęła się brunetka i wskazała rząd drzwi. - Trzecie na lewo to wasza szatnia. Powodzenia.
- Dziękuję i jeszcze raz przepraszam.
   Pobiegłem w pokazanym wcześniej kierunku. Przebrałem się szybko i wpadłem na halę.
   Wszyscy już czekali. Na wstępie Paul rzucił się na mnie, zamykając mnie w szczelnym uścisku.
- Witaj w Resovi, bracie - przywitał mnie, klepiąc po ramieniu.
- Cześć. Cześć wszystkim - pomachałem.
   Odmachali mi.
   Trener powiedział coś po polsku, z czego wyłapałem tylko swoje personalia i zwrócił się do mnie:
- Witamy w naszej dumie.
   Odwzajemniłem uścisk dłoni i zabrałem się do roboty. Może to pierwszy dzień, ale nie jestem w przedszkolu. Tutaj nie ma ściemniania, tu są hektolitry potu i serce pozostawione na parkiecie.

No więc, prolog za nami.

Został on dodany tylko po to, by coś tu było. Coś, co można przeczytać i mniej więcej dowiedzieć się o co w tym może chodzić. Rozdział pierwszy pojawi się w nowym roku. Możliwe nawet, że dopiero w lutym, bo nie wiem, jak będzie z moją nauką i czy będę musiała długo siedzieć nad książkami. Jak ja to przeżyję?

Nie wiem, ile będzie trwało to opowiadanie. Jestem w trakcie pisania na brudno kolejnych rozdziałów i nie jestem pewna, ale może się zdarzyć, iż opowiadanie będzie na jakiś czas zawieszone. W tym roku pisze kompetencje, a z racji tego, że chcę się dostać do jednej z lepszych szkół w moim mieście to muszę się przyłożyć. Po próbnych kompetencjach jestem poniekąd załamana. Szczególnie jeśli chodzi o historię, dlatego nie nadaję się na humana.

Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to zajrzyjcie do zakładki "Informowani" tam wszystko jest objaśnione. Albo stosujecie się do zasad, albo przykro mi, ale nie będę informować. Tyle mam do powiedzenia na ten temat. Może to moja wredota?

Chyba tyle chciałam Wam przekazać.

Pozdrawiam, Zuza.


czwartek, 31 października 2013

Bohaterowie

Oni:

Matthew Anderson

Pochodzi z wielodzietnej rodziny,
a życie nie raz już wywinęło mu mało śmieszny numer.
Za piękny na ten świat,
ale czy jego dusza jest równie piękna, jak ciało?

Fabian Drzyzga

Utalentowany.
Zamiłowanie do siatkówki przywędrowało do niego wraz z genami.
Lepiej mu nie podpadać, jeśli nie chce się być ofiarą głupiego żartu.

Piotr Nowakowski

Cichy, opiekuńczy i pokornego serca,
równocześnie pełen życia i dobrej dawki humoru.

Nikołaj Penczew

Zdolny, dążący do perfekcji w swej technice,
na pozór szczęśliwy, ale czy przypadkiem nie samotny?

Ona:

Anna Drzyzga

Ukrywa przed całym światem pewną tajemnicę.
Czy wszystko wyda się szybciej niż sądzi,
a ona sama utraci pod nogami stały grunt?


źródło grafiki: Google.