piątek, 4 kwietnia 2014

Dwanaście

*perspektywa Piotra Nowakowskiego*

   Ania zajęła miejsce obok Nikołaja i spojrzała mi prosto w oczy, mówiąc:
- Wczoraj byłam na badaniach kontrolnych, jak z resztą wiecie, i nie mam dobrych wiadomości.
- Wracasz do Włoch? - spytałem.
- Nie tylko niezadowalające dla was, ale również dla mnie.
- Nie podpowiedziałaś zbytnio. Możesz jaśniej?
   Powinienem się ugryźć w język, bo momentalnie po jej policzkach spłynęły łzy. Otarła je wierzchem dłoni.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało, Pit. Po prostu nie umiem wam tego powiedzieć z kamiennym wyrazem twarzy. To za bardzo boli i wcale nie mam na myśli bólu fizycznego.
- Jesteś chora? - w głosie Fabiana była nutka troski.
- Tak - pokiwała głową. - Mam białaczkę.
- Co masz? - Niki nie zrozumiał. Miał do tego prawo, w końcu zasób jego słownictwa był ograniczony.
- Raka, nowotwór... Nie wiem, jak inaczej ci to wytłumaczyć. Może tak: Skarbie, ja umieram.
   Wtuliła się w niego, a on pocałował ją czule. Tak bardzo cieszyłem się, że wreszcie są razem na prawdę.
   Wstałem z fotela i usiadłem koło nich, obejmując Kruszynkę i szepcząc jej na ucho:
- Znajdziemy ci dawcę. Obiecuję.
- Nie obiecuj, jeśli w stu procentach nie jesteś pewien, że możesz to zrobić.
- W takim razie... Zrobimy wszystko, by go znaleźć.
- Dziękuję, braciszku. Poprawka: pseudo-bracie.
- Musiałaś?
- Może umieram, ale nie chcę czuć na sobie piorunującego spojrzenia Fabiego. Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś do tego, że zawsze jestem posłuszna swemu biologicznemu braciszkowi?
- Mam jeszcze na to dużo czasu.
- Precyzując, około pół roku.
- O czym ty mówisz, co?! Wykurzysz z siebie to choróbsko.
- Piotrek, sama siła woli nie wystarcza, a z moją grupą krwi, przeszczep można traktować w granicach cudu, albo co najmniej wielkiego szczęścia, a jak wiesz to moje ma małe problemy... Mianowicie jest ślepe, jak kret. Poza tym rodzice ze względu na wiek nie bardzo mogą być dawcami, a bracia mają inną grupę krwi, którą odziedziczyli po mamie.
- Pomógłbym, ale mam chyba taką samą grupę, jak Fabian. Pewności nie posiadam, ale...
- O tobie też teraz mówiłam poniekąd.
- Kocham cię, siostrzyczko.
- Też się kocham, braciszku.
- Aniu...
- Tak?
- Możemy coś dla ciebie zrobić?
- Bądźcie. Po prostu.
- Nie zostawię cię i nie pozwolę ci odejść - powiedział Nikołaj, ocierając jej mokry policzek. - Nie chcę cie stracić.
   Zaimponował mi, że otwarcie mówił o swoich uczuciach przy świadkach. Drzyzga musiała być dla niego na prawdę ważna, jak nie najważniejsza.
- Możliwe, że nie będziesz miał zbytniego wyboru, ale głowa do góry! Przed nami wspólne pół roku. Gdyby ode mnie zależały takie rzeczy to zostałabym przy tobie na zawsze, aż miałbyś mnie po dziurki w nosie.
- Co nie zmienia faktu, że resztę życia chciałbym spędzić z tobą.
- To co? Niedługo ślub? - zaśmiał się Fabian. - W razie czego wesele możecie odpuścić. Skrzynka wódki, głośniki, laptop i robimy potańcówkę na Podpromiu.
- Monika by cię zabiła, gdybyś skarcił ją za łażenie w szpilkach - zauważyłem.
- Weź przestań - westchnął. - Pod tym względem moja siostra jest kobietą idealną.
- Bo mimo iż umiem chodzić na szpilkach, to oddałabym buty tego typu do utylizacji?
- Dokładnie. Za chodzenie w tym czymś powinni przyskrzyniać.
- Moni dostałaby dożywocie.
- I nie byłoby dzikich nocy, Fabianku - wtrąciłem. - Prycza nie jest taka wygodna, jak mniemam.
- Żeby u ciebie się zaraz ten okres nie skończył.
- Stulcie pyski.
- Sorry - mruknęliśmy oboje.
- Teraz lepiej.

*perspektywa Nikołaja Penczewa*

   Chłopaki wyszli, zostawiając naszą dwójkę w mieszkaniu. Nie mam pojęcia po co i dokąd poszli, ale liczyło się to, że jestem z Anią.
   Siedzieliśmy na kanapie, oglądając jakiś film. Obejmowałem ją jednym ramieniem, jakbym w podświadomości bał się, że mi ucieknie, albo się rozpłynie, jak zjawa. Wtulała się w mój bok, podkurczając kolana niemalże do brody. Nie było w niej widać choroby. Wiedziała, że to może być jej ostatnie pół roku życia, ale zachowywała się tak, jak dotychczas. Nie próbowała uciec od nowotworu, a chyba to było teraz najważniejsze. Chciałem z nią być, jak najdłużej tylko się dało. Całymi dniami i nocami.
- Co się stało?
- Nic, nic - odparłem zmieszany.
- Wlepiasz się we mnie dobre dziesięć minut i wciskasz mi kit, że to od tak sobie? Co ty, hobby sobie nowe znalazłeś? Co to ma niby być? Nie jestem figurą woskową w muzeum, żeby mnie podziwiać. Zaczynam żałować, że powiedziałam wam o tej białaczce, bo niedługo zaczniecie mnie traktować, jak surowe jajko.
- Chcemy, by te pół roku było piękne.
- Nic nie będzie piękne, Nikołaj. Musze zakończyć karierę, a w najlepszym wypadku ją zawiesić. Te pół roku przeżyję z wyrwą w sercu.
- Siatkówka to nie wszystko.
- Łatwo ci mówić, skoro możesz grać. Moja cała najbliższa rodzina jest ściśle powiązana z tym sportem. Znam go od maleńkości. Szybciej odbijałam piłkę, niż zaczęłam chodzić. A teraz po dwudziestu latach co? Koniec? Z dnia na dzień?
- Przykro mi.
- Jedna zasada: nigdy mi nie współczuj. Gdybym tego chciała to zapisałabym się do klubu miłośniczek Płaczek Jerozolimskich.
- Nie mów tak.
- A jak mam mówić? Dziękować wszystkim, że się nade mną użalają? Wiesz co? Wolę własną wersję.
- Dlaczego taka jesteś?
- Jaka?
- Oschła, czasem wręcz agresywna.
- Pierwszy raz mnie taką widzisz, prawda?
- W zasadzie... Tak.
- Będziesz musiał się przyzwyczaić. Może to się często zdarzać podczas tego ostatniego pół roku.
- Nie mów tak.
- Jak?
- Że to twoje ostatnie chwile. Wygrasz tę walkę.
- Wkurzacie mnie tymi swoimi tekstami. Dajcie na wstrzymanie.
- Przestań - odsunąłem się od niej lekko. - Nie mam zamiaru tego słuchać.
- Za to ja nie mam zamiaru słuchać waszych smętów i wyrazów współczucia. Możecie je sobie...
- Uaktywniła się prawdziwa Anka?
- Wreszcie do mnie dotarło, że nie można na nikim polegać, bo z największymi problemami zawsze zostajesz sam.
- Przecież cię wspieramy...
- Żaden z was nie może być dawcą, a wsparciem duchowym życia mi nie uratujecie. Nie rozmawiajmy o tym, błagam.
- Kiedy będziemy o tym rozmawiać? Za pół roku?
- Teraz to ty jesteś nieprzyjemny.
- Odpowiedz.
- Jutro? Pojutrze? Byle nie dziś. Jejku, jeszcze Mattowi obiecałam, że mu wszystko wyjaśnię.
- Dlaczego jemu?
- Znasz historię z Włoch. Choćby dlatego.
- Rozumiem... Pamiętaj, że cię kocham, dobrze?
- Pamiętam.
   Pocałowała mnie delikatnie.
- Jak sądzisz, Fabian żartował ze ślubem?
- Pewnie tak, ale kto go tam wie? Po nim wszystkiego można się spodziewać. Jak to mówi nasz tata: "Ten mój syn Fabian to jednak szalony".
   Zaśmiałem się.
- Na chwilę wyjdę, okay? Zaraz wracam.
- Dobra. Czekaj! Dam ci kasę to kupisz coś do picia, bo u tego pachołka to zawsze pusto... Aż dziw, że jeszcze nie zdechł z głodu albo pragnienia.
- Jasne, wpadnę po drodze do sklepu.
   Wziąłem pieniądze i wyszedłem z mieszkania.
    Muszę zdążyć przed zamknięciem. Cholera jasna.

Zostawiam Was z tym u góry. Chyba nie jest najlepsze, ale cóż, lepsze już nie będzie.

Oczywiście dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia oraz proszę o więcej :)
Zapraszam na opowieść z Andrzejem Wroną <KLIK> i zachęcam do zadawania mi pytań właśnie o moją twórczość i nie tylko! <KLIK>

Kogo obstawiacie na Mistrza Polski? Z racji tego, że obiektywizmu u mnie za grosz to dla mnie złoto przypada Skrze, a pierwsza lokata atakującego w kadrze Szamponowi.

Pozdrawiam, Zuza.

7 komentarzy:

  1. chciałabym finał Resovia-Skra i brąz dla JW. ale nic nie wiadomo, jak to się rozstrzygnie. moja Resovia straciła wczoraj lidera, a zarówno Skra, jak i JW to silne ekipy, nie wiadomo kto wygra. mam nadzieję, że będzie tak, jak obstawiam. nie przyjmuję innej opcji.
    brak mi Matta w tym rozdziale. Nikoś jest taki słodki, że aż mnie mdli. czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, że moim zdaniem Resovia nie zachwyciła w tym sezonie ani razu i uważam, że nie zasłużyła na medal, ale to tylko moja opinia.

      Usuń
  2. Jejku, jak Ty potrafisz prawdziwie opisać tak poważny temat, jak choroba. Ja też kiedyś pisałam na podobny temat, ale było to sztuczne, u Ciebie jest ogromnie wiarygodne, że aż się wzruszyłam. Czasem zastanawiam się, czy ta historia nie zdarzyła się naprawdę. Świetnie piszesz! Mam nadzieję, że chłopcy ruszą niebo i ziemię i znajdą dawcę, bo nie chcę za szybko żegnać się z tą opowieścią.
    Co do finału... Sercem jestem za Skrą, ale JW pokazują bardzo wysoki poziom, ZAKSA także zaskakuje, więc Resovia nie może czuć się pewnie. Jedno jest pewne: będzie ciekawie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mojego punktu widzenia wszystko układa się wspaniale, jeżeli chodzi o półfinały :)
      Cieszę się, że historia jest przedstawiona realistycznie. Bardzo mi na tym zależało. Łatwo mi się pisze takie rzeczy, ponieważ stawiam się na miejscu chorego. Piszę to, co chciałabym, żeby mnie spotkało w takiej sytuacji.
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  3. Podoba mi się <3 Szkoda mi tej Anki, ale i tak jej nie lubię.. Czekam na kolejny rozdział <3 /iza

    OdpowiedzUsuń