niedziela, 16 marca 2014

Dziewięć

*perspektywa Matta Andersona*

   Weszliśmy do mieszkania, od razu udając się do pokoju dziennego z aneksem kuchennym.
- Chcesz coś do picia?
- Nie, dziękuję - odparła uprzejmie, a za razem nieco oschle.
- Usiądź sobie - wskazałem miejsce przy stole, zmniejszając odległość nas dzielącą.
   Odsunęła krzesło, a ja, chcąc jak najszybciej dojść do sedna sprawy zanim się rozkleję, posadziłem ją na blacie. Jej spojrzenie było wystraszone, a oddech nagle przyspieszył. Spuściłem lekko głowę, próbując zapanować nad zmysłami, którym przypomniała się sytuacja mająca miejsce we Włoszech w moim mieszkaniu. Przeklęte wspomnienia musiały wrócić właśnie teraz.
   Siedziała w lekkim rozkroku, więc zbliżyłem się jeszcze bardziej, stykając się z krawędzią mebla, i oparłem dłońmi o drewno przed intuicyjną obawą, że mi ucieknie.
- Nie zrobię ci krzywdy - wyszeptałem, wpatrując się w jej oczy.
   Powoli skinęła głową. Sprawiała wrażenie, iż nie jest pewna żadnego swojego ruchu.
- Chciałbym zadać ci parę pytań.
   Powtórzyła gest po chwili zawahania. Cała dygotała.
- Nic ci się tu nie stanie, Aniu - zapewniłem ją łagodnym głosem. Trochę się uspokoiła. - Mogę zacząć?
   Przytaknęła.
- Jesteś siostrą Fabiana?
- Ameryki nie odkryłeś. Tak.
- Mieszkałaś we Włoszech?
- Skąd wiesz? - odparła zaskoczona.
- Tak lub nie.
- Tak - odpowiedziała.
- Jesteś siatkarką?
- Tak.
- Jesteś kontuzjowana?
- Niestety. Tak.
- Pamiętasz mnie z Włoch?
- A powinnam?
- Tak czy nie.
- Raczej nie - odrzekła po chwili zastanowienia.
   Próbuj dalej, pomyślałem.
- Masz tatuaż na obojczyku?
- To akurat nic nadzwyczajnego. Równie dobrze mogłeś go wczoraj zauważyć.
- Ten w górnej partii uda również? - spytałem, unosząc brew.
   Prychnęła. Zgadłem. Prowadzę, skarbie.
- Twój były cię katował?
   Wkroczyłem na cienki lód. Cóż, nie sądziłem, że aż tak cienki.
- Jak śmiesz! - krzyknęła, odpychając mnie.
   Chwyciłem ją z nadgarstki z taką siłą, że chyba krew nie dopływała jej do rąk.
- Bił cię? Tak czy nie?
- Tak i gówno cię to obchodzi.
- Grzeczniej - poleciłem. - Dlaczego od niego nie uciekłaś?
- Już nie muszę. Z resztą, nie twój interes.
   Westchnąłem.
- Na prawdę mnie nie pamiętasz?
- Przykro mi. Dlaczego miałabym cię pamiętać i skąd ty to wszystko wiesz?
   Spojrzała na mnie, czekając na choć słowo wyjaśnienia.
- Spaliśmy ze sobą. Wtedy mi o tym wszystkim powiedziałaś.
- Żartujesz? - zaśmiała się. - Masz na to jakieś dowody?
- Mam. Zaczekaj tu.
   Przyznam, że mina jej lekko zrzedła.
   Pobiegłem do sypialni i, przerzucając zawartość szuflad, znalazłem niewielki skrawek papieru. Powróciłem do gościa. Stojąc kilka centymetrów od jej ciała, podałem jej kartkę. Przeczytała kilka nakreślonych na niej słów.
- To moje pismo, zgadza się - próbowała się przysunąć, ale zrobiłem krok w tył. - Przepraszam, że wcześniej nie skoja... Co ja mówię. Przepraszam, że wcześniej się nie przyznałam do naszej znajomości.
   Cofnąłem się jeszcze trochę i wskazałem przedpokój.
-Matt...
- Wyjdź. Wyjdź, póki jeszcze jestem w stanie nad sobą panować i mam w sobie siłę, by nie zerwać z ciebie ubrań - wymamrotałem.
   Zeskoczyła ostrożnie ze stołu i podeszła do mnie, kładąc mi dłoń na klatce piersiowej. Przymknąłem lekko powieki i odchrząknąłem. Cofnęła ją, przygryzając dolną wargę i skierowała się ku wyjściu.
   Po chwili do moich uszu dobiegł dźwięk zatrzaskiwanych drzwi i szybkich kroków. Wróciła się. Pocałowała mnie namiętnie, wkładając w ten gest mnóstwo pożądania i zaangażowania.
- Szkoda, że nie mogę tego powiedzieć o swojej sile - powiedziała, ściągając ze mnie koszulkę.
   Odsunęła się nagle.
- Przepraszam. To był błąd. Znowu.
- Nie wychodź - moja ręka zatrzymała ją w pasie, gdy się odwracała. - Teraz cię nie puszczę.
   Spojrzałem jej głęboko w oczy i musnąłem jej wargi.
- Nie każ mi znów na siebie czekać.
- Za jakiś czas wracam do treningów. Do Włoch - poinformowała mnie.
- Nie rób mi tego - rzekłem błagalnie.
- A co ja mogę?
- Kocham cię.
- Matthew - wyszeptała, głaszcząc mnie czule po policzku.  - Nie każ mi wybierać, bo nie potrafię. Nie chcę nikogo zawieść. Ani siebie, ani ciebie, ani klubu, a przede wszystkim kibiców.
- Dlaczego wszystko jest przede mną? - spytałem.
- Możesz przestać wlepiać się we mnie, jak sroka w gnat? Może chciałbyś wysłuchać mojej wersji? - zmieniła temat.
- Jasne, chodź. Tym razem usiądziemy przy stole - zaśmiałem się.
   Uśmiechnęła się smutno, gdy ująłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę mebli. Zajęliśmy miejsca. Nasze splecione dłonie położyłem na blacie i, wpatrując się w nie, zakreślałem kciukiem kółka na jej dłoni i słuchałem tego, co mówiła.
- Jakiś tydzień przed tamtą nocą przespałam się z, jak ty go nazwałeś, katem, ale pokłóciliśmy się, stąd tamten siniak, i rozstaliśmy, tak jakby - zaczęła. - Potrzebowałam chwili wytchnienia, zapomnienia - tłumaczyła się.
   Zabrała rękę z mojego uścisku, poprawiła włosy i westchnęła głęboko.
- Koleżanki z klubu wyciągnęły mnie wtedy do dyskoteki - kontynuowała. - Nie zawahałam się, gdy spytałeś, czy pójdziemy do ciebie, bo wiedziałam, kim jesteś i byłam przekonana, że nie zrobisz mi krzywdy. Nie chodziło o to, żeby chwalić się, że coś między nami zaszło. Rano wyszłam, ponieważ nie chciałam, byś wiedział o mnie więcej, niż już wiedziałeś. Jestem siatkarką, siostrą reprezentanta Polski... Nie chciałam, by ta noc ujrzała światło dzienne. Po tym wszystkim... - zacięła się.
- Po tym wszystkim co? - ponagliłem ją.
- On nie wrócił z misji. Był żołnierzem i służył w Afganistanie. Zginął pod ostrzałem nieprzyjaciela. Zanim się o tym dowiedziałam, udałam się do ginekologa, bo miałam powody do niepokoju. Byłam w ciąży, ale informacja o jego śmierci wywarła na mnie taki szok, że poroniłam. Straciłam jego i dziecko w trzecim miesiącu ciąży - powiedział smutno.
- On cię bił, a ty byłaś zawiedziona tym, że go straciłaś?
- Był najbliższą mi osobą. Kochałam go.
- Mówiłem, że możesz zostać ze mną.
- Wiesz co? Chyba wystraszyłam się wtedy twojej propozycji. Zapewne poczułam się, jak na łańcuchu.
- Tak myślałem - odrzekłem smutno.
- Matthew - chwyciła mnie za rękę. - Jednego jestem pewna - przełknęła ślinę. - To było nasz dziecko.
- Moje? - zapytałem zszokowany.
- Tak, twoje. Z wstępnego USG mogłam to śmiało stwierdzić.
   Wstałem z krzesła. Przyglądała mi się uważnie. Stanąłem przed nią, wyciągając w jej kierunku ramiona, pomogłem jej się wyprostować i mocno ją przytuliłem.
   Wdychałem jej zapach, którego tak dawno nie czułem z taką ostrością, i raz po raz całowałem ją w skroń.
- Kocham cię - wyszeptałem.
- A ja jak zwykle mam mętlik w głowie - ucałowała mnie w podbródek.
   Moje uszy pieścił odgłos jej cichego, spokojnego oddechu, a równomiernie unoszące się ramiona tylko potwierdziły, że na prawdę mam ją w swoich objęciach.
   Odsunęła się lekko, a kąciki jej ust powędrowały ku górze. Niestety, nie był to radosny gest.
- Muszę iść. Fabian zapewne odchodzi od zmysłów - wytłumaczyła.
- Odprowadzę cię - zaproponowałem.
- Nie trzeba. Dam sobie radę. To nic trudnego trafić stąd do samochodu stojącego przed blokiem - puściła mi oko.
- Nalegam.
- Jak chcesz. Ja idę - poinformowała, ruszając ku wyjściu.
   Szedłem za nią, wpatrując się w jej plecy i myśląc, jak to teraz będzie wyglądało.  Nie czekając na rozwój wydarzeń, gdy tylko chłodne powietrze otuliło nasze ciała, spytałem:
- Co z nami będzie?
   Spojrzała na mnie zaskoczona bezpośredniością mojego pytania.
- A co ma z nami być? Nic nie będzie, Matthew.
   W tym momencie zbiła mnie z tropu. Nie spodziewałem się fajerwerków, ale tutaj nawet nie było tak zwanych zimnych ogni. What the hell?!
- Jak to nic?
- Normalnie - odrzekła spokojnie. - Wszystko po staremu. Niedługo wracam do Włoch, więc nie ma sensu zaczynać tego, co się skończy szybciej niż rozwinie. Ty zostajesz tutaj i grasz w Resovii, a ja wyjeżdżam do słonecznej Italii i wylewam siódme poty, by wrócić do pierwszego składu. Z resztą, tamta jedna noc... Pomyłka. To nigdy nie powinno mieć miejsca.
- Jaka pomyłka?! - wybuchnąłem. - Przecież mogłabyś być matką mojego dziecka!
- Matthew, uspokój się - powiedziała, kładąc mi dłoń na ramieniu.
- Nie, Aniu. Parę minut temu wyznałem ci miłość, a ty powiedziałaś, że mogło połączyć nas coś więcej niż tylko przelotna znajomość. Na prawdę twierdzisz, że to pomyłka? Przypadek?
- Tak. Nie mam dobrych doświadczeń, jeżeli chodzi o związki na odległość i nie chcę ryzykować kolejną wyrwą w sercu. Przepraszam cię, Matthew. Cholernie cię przepraszam.
- Sądzisz, że mi to wystarcza?
- Przepraszam - rzekła cicho z przeszklonymi oczyma.
   Patrzyłem, jak się odwraca, odchodzi, wsiada do samochodu, odpala silnik i, oglądając się przez ramię, odjeżdża. A potem? A potem nic. Ciemność, nicość i koniec wywołane złością i niezrozumieniem.

Przepraszam za poślizg.
W piątek nie wyrobiłam się ze spisywaniem rozdziału, a wczoraj nawet nie włączyłam laptopa.

Wreszcie trochę więcej Andersona, choć wiem, że #TeamMatt pogrzebie mnie żywcem.

Oglądaliście Puchar Polski?
Kurczę, ja wczoraj ocierałam łzy po każdym meczu. Po pierwszym łzy szczęścia, bo obstawiałam wcześniej Jastrzębski Węgiel w finale, a po drugim... Płakałam, ale nie dlatego, że Skra przegrała, tylko dlatego, że było mi żal chłopaków. Starali się, a przez parę głupich błędów wszystko im runęło.
Skrzaty, dla mnie już wygraliście cały sezon. Bez względu na miejsce na koniec rozgrywek.
Za to dziś kibicuję Jastrzębiu. To, co prezentują na boisku... Bajka.

Nie wiem, czy jest sens pisać coś jeszcze. To chyba wszystko, co jestem w stanie Wam przedstawić.
To u góry dupy nie urywa, ale mam nadzieję, że choć trochę się Wam podoba.

Pozdrawiam, Zuza.


17 komentarzy:

  1. tak cholernie szkoda mi Matta, że masakra. ciekawa jestem, co będzie dalej. bo Matt się nie podda. tak czuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalej będzie równie interesująco, a przynajmniej tak podejrzewam :)

      Usuń
  2. Z tą ciąża mnie mocno zaskoczyłaś...to się porobiło, nieźle. Jestem ciekawa co będzie dalej. No i cholernie mi szkoda Matta, ale też Pencheva. Normalnie nie wiem co myśleć xD
    A rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama czasami jestem zaskoczona tym, co mój poroniony umysł wynajdzie w pokładach mojej wyobraźni, także może być różnie ;)

      Usuń
  3. Zaskoczyłaś mnie tą ciążą. Szkoda mi Matta, znalazł dziewczynę w której się zakochał, rozmawiał z nią, a ona dała mu takiego kosza.. Ale nie poddał się do tej pory, więc teraz pewnie też się nie podda. Nikolay też będzie walczył o Anię, więc zapowiada się ciekawie.
    Bardzo fajny rozdział :)
    @lullaby720

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że to ona wybiera. Oni nie mają nic do gadania. ;)

      Usuń
  4. Rozumiem, że się podobało ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się bardzo podoba ten rozdział. Mimo, że jestem w Teamie Niko to szkoda mi Matta. Właściwie to obu mi ich szkoda, chyba bym już wolała żeby dziewczyna się na któregoś zdecydowała niż sama plątała się w tzn co czuje.
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo. Trochę jeszcze namieszam, ale będzie okej :)

      Usuń
  6. Moja reakcja gdy przeczytalam:"k***a no nie!" :D
    Najlepszy rozdział jak do tej pory! Zaskakujesz dziewczyno! I tak bardzo szkoda Matta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rozdział miałam napisany zaraz po prologu. Tworzyłam do niego, a potem od niego do napisanego w przypływie weny epilogu.

      Usuń
  7. Uhuhuhu ale się cieszę, że znalazłam twoje bloga! Niko, Matt, ta cała sytuacja i ta ciąża. Ale ty tu mieszasz, dziewczyno! Pozdrawiam cię ciepło! x

    un-oubli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to oznacza, że mam cię informować o nowych rozdziałach?

      Usuń
  8. Kurde, no tak mi szkoda Matta! Jeszcze powiedziała mu o ciąży, że to było jego dziecko, a potem? Tak po prostu go zostawiła.. No rozumiem, że wyjedzie do Włoch, no ale mogła chociaż dać mu szanse, no.
    Jestem ciekawa jak to dalej się potoczy! :)

    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło właśnie o pobudzenie waszej ciekawości :) Również pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Haha, świetne ;D Biedny Matt ;c tu tak gorąco, aż woda wrze, a potem jak gdyby nigdy nic ona mu mowi ze to tylko przelotna znajomosc no LOOOOL ta Anka to suka troche taka, najpierw zdradzila swojego chlopaka z Mattem (okej, rozumiem czemu), potem przespala sie z Nikim, teraz z Mattem i obu złamała serca pff, ja sie tak nie bawie, ona ma być z Mattem i juz ;c czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział Zuza ;D / Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. POPRAWKA. W tym rozdziale na dobrą sprawę do niczego nie doszło! Nikołaj był jej ostatnią przygodą... Na tę chwilę :)
      Następny może nawet już jutro. Zobaczymy :)

      Usuń