piątek, 31 stycznia 2014

Trzy

*perspektywa Matta Andersona*

   Dziś nie spóźniłem się na trening, wręcz przeciwnie. Przybyłem na Podpromie wcześniej, by móc w ciszy przemyśleć parę spraw.
   Gdy głównie to, czy pobyt w Polsce nie jest najlepszym momentem, by zacząć jej szukać. Przecież, mimo paru lat, mogła nadal lub znów być singielką. Chciałem i wciąż chcę zawalczyć o jej względy, a przede wszystkim miłość. Inną sprawą jest to, że może już założyła rodzinę. Ma męża, gromadkę dzieci i dom z ogrodem. Nie będę psuł jej szczęścia. Porozmawiam z nią, może poznam jej pociechy i zniknę. W takim przypadku, tak będzie najlepiej.
   Opadłem na jedno z trybunowych krzesełek i ślepo wpatrywałem się w odległy punkt przed sobą.
- Cześć, Matthew - przywitał się Paul, klepiąc mnie po ramieniu.
- Hej, bracie.
- Znowu myślisz o tej dziewczynie z Włoch?
   Usiadł koło mnie.
- Skąd wiesz?
- Wiem, ile dla ciebie znaczy. Wiem również, że jest Polką, a my jesteśmy w... - próbował wymusić na mnie odpowiedź szturchaniem w ramię.
- Polsce - odpowiedziałem, śmiejąc się.
- Brawo, bystrzaku. Jesteśmy w Polsce, ona jest Polką i, mimo że ostatnimi czasy mieszkała w słonecznej Italii, mogła wrócić. Może nawet być w Rzeszowie.
- Czy ty wiesz więcej ode mnie?
- Nie, ale gdybyś jej nie znalazł, do Fabiana przyjeżdża siostra. Miła, ładna... Siatkarka. Powinniście się dogadać - puścił mi perskie oczko.
- Nienawidzę cię...
- Ranisz!
- Nienawidzę cię, bo zawsze musisz mieć rację, dupku.
   Zaśmiał się, przytulił mnie i wyznał mi braterską miłość. Jak dobrze, że tylko braterską.

*perspektywa Anny Drzyzgi*

   Dzielnie ćwiczyłam na kolejnych zajęciach w tym tygodniu. Mój rehabilitant dopingował mnie bardzo mocno, ale nie byłam już w stanie wykonać kolejnej serii powtórzeń. Nie miałam siły. Cała zmachana i mokra odmówiłam dalszego wysiłku.
   Wysoki brunet o niebieskich oczach i pokaźnych mięśniach brzucha wyciągnął rękę w moim kierunku. Pokręciłam głową. Nie było mowy o tym, żebym wstała z tego miękkiego materaca.
- Anka, rusz dupsko, chyba, że chcesz przytyć - trafił w czuły kobiecy punkt, ale nie mój.
- Oboje dobre wiemy, że to nie będzie miało miejsca.
- Jesteś pewna? - uniósł brew.
- Nie psuj mi humoru.
   Ujęłam jego dłoń i pociągnęłam ku sobie. Opadł na miejsce koło mnie i, zerkając na zegarek, mruknął:
- Koniec zajęć. Zawsze musisz ściemniać?
- Zawsze musisz narzekać? - wytknęłam mu język.
   Zaśmiał się.
- Przecież jestem zdolna...
- Ale leniwa - wtrącił.
- Ale i tak bardziej utalentowana od ciebie - odszczekałam.
- Jak możesz.
   Prychnęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej, by móc spojrzeć na niego z góry. Uśmiechnął się lekko.
- Wstawaj, obiboku - trąciłam go w ramię, prostując się, a następnie ruszyłam do szatni.
- Uważaj na nogę w tym swoim mercu!
- Zazdrościsz! - okrzyknęłam, zdejmując z haczyka przed wejściem ręcznik i kluczyk do szafki oraz podnosząc napój izotoniczny.
    Do moich uszu dobiegł śmiech wydobywający się z gardła Karola. Pokręciłam głową z dezaprobatą. Pewnie miał kolejną klientkę z jeszcze lepszą figurą i przede wszystkim niższą ode mnie. Między nami było zaledwie kilka centymetrów różnicy. Chyba właśnie to go bolało, a ja ledwo powstrzymywałam się przed zerwaniem z niego ubrań po każdej zakończonej godzinie rehabilitacji. Co za pech!
   Przekręciłam kluczyk w zamku i wyciągnęłam wiśniowy żel o słodkim zapachu. Rozebrałam się do bielizny i założyłam japonki, a następnie udałam się pod prysznic. Po kilku minutach spędzonych pod natryskiem, swoje skromne ubranie zmieniłam na suche i uzupełniłam o jasnoniebieskie jeansy, czarną bokserkę i siwy kardigan z przykrótkimi rękawami, które zakasałam do łokci. Wcisnęłam się w swoje ulubione nike air max i, po wpakowaniu reszty rzeczy do torby, wyszłam z szatni.
   Gdy zdawałam w recepcji klucz, stanął koło mnie Karol, szczerząc się tak, jakby potrzebował pilnej konsultacji psychiatrycznej. Podziękowałam pracownicy ośrodka rehabilitacyjnego i ruszyłam ku wielkim, przeszklonym drzwiom. Założę się, że nie jeden w nie wbiegł z impetem.
- Jestem taki mały, że mnie nie zauważasz? - burknął obruszony, torując mi przejście.
- Spieszę się. Mój facet na mnie czeka.
- Co? Jak to?
- Normalnie. Sam się przecież nie rozgrzeje.
- Mówisz o swoim GLK? - wreszcie załapał.
- On ma imię.
- Mercedes - zaśmiał się.
- Dokładnie, a teraz pozwól, że udam się go zadowolić - mruknęłam z sarkazmem.
- Dasz się zaprosić na kolację? - wypalił niespodziewanie.
- Nie dam, ale możesz prosić dalej.
- Czemu nie?
- Dlaczego tak?
   Otworzyłam drzwi, a w moją twarz buchnęło zimne, październikowe powietrze.
- Ponieważ dobrze się dogadujemy, spędzamy ze sobą dużo czasu. Dzięki mnie znów możesz prowadzić samochód - wymieniał.
- Mam kontuzjowaną lewą nogę i nie posiadam sprzęgła, więc w prowadzeniu samochodu to nie twoja zasługa. Wiesz, mój facet to automat i nie trzeba mu pomagać, żeby odpalił - zlustrowałam go wzrokiem.
- Pocisk. Czyżby mistrzyni ciętej?
- Po prostu znam wasze możliwości. Marne z resztą.
- Akurat naszych nie znasz - zachichotał.
- Może nie chcę poznać?
- Może nie chcesz się przyznać.
   Bum! Trafiona - zatopiona.
- Kpisz - mruknęłam, wyłączając alarm w swym mercedesie koloru czarny mat.
   Chwyciłam za klamkę, wsiadłam do środka, a Karol oparł się bok auta, czekając na odpowiedź. Rzuciłam torbę na miejsce pasażera i przekręciłam kluczyk w stacyjce.
- Nie - odparłam uprzejmie, zamykając drzwi i machając mu na pożegnanie.
   Z piskiem opon wyjechałam z parkingu.

Oki. Za nami kolejny rozdział. Czekam na komentarze, bo uwierzcie mi o wiele lepiej jest po setce wyświetleń zobaczyć dziesięć komentarzy niż dwa.

Nie wiem, czy się spodobało, czy nie, ale nic nie potrafię wydusić z przejściowego rozdziału.

Zapraszam na opowiadanie z Andrzejem Wroną. Tam również jest miło ujrzeć opinię w komentarzu.

Pozdrawiam, Zuza.

21 komentarzy:

  1. OMG! kiedy oni się w końcu znowu zobaczą! Ja tu umieram z ciekawości jak zareaguję Matt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;) Bardzo podoba mi się ten rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. coraz bliżej spotkania Matta z Anną:) czekam na więcej, mam nadzieję, że następny rozdział będzie dłuuuuuuuuuższy bo czuję niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie za to cholernie bolą ręce, jak rozdziały są dłuższe ;)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział. I te wzajemne docinki Ani i Karola ;)
    Nie mogę się doczekać, aż Matt w końcu spotka się z naszą Anią.
    Z niecierpliwością czekam na rozdział, mam nadzieję trochę dłuższy i równie fajny. Pozdrawiam @lullaby720 :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki fajny rozdział! No niech oni się w końcu spotkają! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem co napisać wiec napisze ze fajny samochod i jeszcze czarny mat <3 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarny mat inspirowany wypowiedziami Kłosa i Wrony zawsze spoko :D

      Usuń
  8. Z niecierpliwością czekam na spotkanie Matthew i Anki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Geniusz ;3 Ej no zazdroszcze ci tej weny pisarskiej, że tak powiem ;D Naprawdę super, czekam na dalsze rozdziały ;D Powodzenia w dalszym pisaniu Zuzkie ;** / Iza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma czego zazdrościć, jak się nie może spać po nocach, przez natłok pomysłów... Dziękuję i mam nadzieję, że nadal będziesz dzielnie znosić moje wywody :) Buziole :*

      Usuń
  10. Widać ,że Matt bardzo tęskni za tą tajemniczą kobietą, choć w zasadzie ich relacje nie były długie i tego typu jakbyśmy myślały, aczkolwiek żywi to uczucie. Ciekawa jestem jego miny gdy siostrą jego znajomego okaże się właśnie ta przez którą tak 'cierpi' duchowo. Swoją drogą, ale zrządzenie losu. Mogła mieszkać gdziekolwiek, a tu Rzeszów, dokładnie gdzie Matt. Jestem pewna, że z tego spotkania wyniknie coś ciekawego :) Co do Anki charakterek to ona ma! Nie daje się uwieść, wie czego chce. Zobaczymy czy tak pewna siebie okaże się przy spotkaniu z Mattem.

    Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anka - twarda kobita, nie da się byle dupkowi wykiwać ;)

      Usuń
  11. I jestem też tutaj!
    Od prologu, intrygującego, po każdy kolejny, ujmujący (w szczególności perspektywą Matta) rozdział po prostu się zakochałam. Jestem pełna podziwu dla tego, jak piszesz, naprawdę! Od Wrono-Bartmanowego opowiadania, swoją drogą świetnego, wykonałaś ogromną pracę i wyraźnie ją widać :) Gratulacje i moje pokłony :)
    Anderson jest urzekający w swoich myślach o tajemniczej Polce i woli jej odnalezienia. Na jego szczęście Anna jest bliżej niż myśli, ciekawi mnie tylko, jak ona sama na niego zareaguje.
    Charakter Anki po prostu kocham, jej riposty są muzyką dla moich uszu, nie daje się dziewczyna byle komu zbajerować i to mi się podoba! Jestem jednak strasznie ciekawa jej ciemniejszej strony, a mianowicie jej historii, bo nie wydaje mi się ona piękna i usłana różami.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością :*
    Buziak, Zuza:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nikt nie będzie się spodziewał takiego obrotu spraw, który tu zajedzie, ani tym bardziej reakcji Anny. Tyle mogę zdradzić ;)

      Usuń