niedziela, 25 maja 2014

Osiemnaście

*perspektywa Matta Andersona*

   Czekałem na wyniki badań. Jeżeli mógłbym komuś pomóc to dlaczego nie? Każdy z nas został wprowadzony do bazy dawców szpiku, ponieważ szanujemy życie ponad wszystko. Jest to dar od Boga, za który trzeba godnie podziękować... Jednym z takich sposobów jest podarowanie kilku dodatkowych lat bliźniemu.
   Pielęgniarka wyszła na korytarz i wywołała moje nazwisko. Z jej twarzy było łatwo odczytać zadziwienie moim dość pokaźnym wzrostem, mimo, iż dzisiaj widziała już z piętnastu takich wyrostków, jak ja.
   Wszedłem do gabinetu i usiadłem na przeciw młodego lekarza. Przeglądał jeszcze jakieś dokumenty.
- Mam dla Pana dobrą wiadomość, Panie... Panie Anderson.
- Na prawdę? - ożywiłem się.
- Na prawdę. Odnaleźliśmy Pana genetycznego bliźniaka. Jeżeli nie ma Pan nic przeciwko to przeszczep możemy wykonać nawet w ciągu dwudziestu czterech godzin.
- Mogę uratować komuś życie?
- Zgadza się. Może Pan podarować komuś cenne lata.
- W takim razie nie mam żadnych wątpliwości. Mam tylko jedno pytanie...
- Tak?
- Mogę wiedzieć, kto jest tym bliźniakiem?
- Oficjalnie dopiero po dwóch latach.
- A nieoficjalnie?
- A nieoficjalnie mogę Panu tylko potwierdzić lub zaprzeczyć, jeżeli poda mi Pan dane osoby, którą ma Pan na myśli, jednak to musi pozostać między nami.
- Rozumiem... Ania Drzyzga?
- Zgadza się.

*perspektywa Nikołaja Penczewa*

   Wpatrywałem się w jej bladziutką twarz. Była piękna, mimo choroby.
- Śpi? - usłyszałem za sobą szept Marcina, lekarza Ani.
- Tak. Przed chwilą zasnęła. Coś nowego? Znaleźliście dawcę?
- Zgadza się. Będziemy musieli obudzić naszą Księżniczkę i przygotować ją do przeszczepu.
- Miała szczęście. Moja dziewczyna - powiedziałem dumnie.
- Nie tak szybko, Penchev. Poczekajmy jeszcze trochę. Przeszczep to przeszczep, a przyjęcie szpiku przez organizm to całkiem inna sprawa! To, że przeżyje przeszczep wcale nie oznacza, że jej organizm go nie odrzuci. Będziemy musieli czekać, modlić się i wierzyć, że wszystko będzie dobrze, choć teraz jeszcze nie możemy się cieszyć i wiwatować - odetchnął. - To silna kobieta. Sądzę, że da radę, ale nikt nie wie, jaki los zgotował jej Stwórca.
- Rozumiem. Jestem dobrej myśli. Powiedziała wczoraj, że mnie nie zostawi, a ona zawsze dotrzymuje słowa, choć nie jest typem składacza obietnic.
- Jeśli powiedziała, że wygra to zapewne tak będzie - uśmiechnął się. - Za godzinę przyślę pielęgniarkę, a ona dostarczy ją do anestezjologa. Pożegnajcie się na wszelki wypadek. Skontaktuj się z najbliższymi, bo nam zakazała z niewiadomych przyczyn.
- Oczywiście.
- Zobaczymy się później.
- Na razie.
   Wyszedł z sali. Zerknąłem na nią, a kąciki moich ust poszybowały wysoko.

*perspektywa Fabiana Drzyzgi*

   Nikołaj zadzwonił do mnie i poinformował o znalezieniu dawcy. Mieliśmy lekko ponad godzinę, by porozmawiać z nią przed zabiegiem. Zgarnąłem po drodze Piotrka i, łamiąc kilka przepisów, ruszyliśmy do szpitala.
   Zacięcie dyskutowaliśmy o tym, czy któryś z nas mógłby być dawcą. Ja odpadam, bo mam inną grupę krwi, a Nowakowski nie był pewien, co do swojej, więc nie było za bardzo o czym spekulować.

*perspektywa Anny Drzyzgi*

   Zawsze sądziłam, że najbardziej upierdliwym dźwiękiem jest natarczywy dzwonek do drzwi... Podczas pobytu tutaj zmieniłam zdanie. Aparatura szpitalna wygrywa ten zaszczytny plebiscyt. Piźgla można dostać bez dwóch zdań. W skali od jeden do dziesięć, daję jej mocne dwanaście.
   Penchev dreptał po sali, wystukując coś na komórce i z impetem wparował w krzesło. Skrzywiłam się i zachichotałam cicho. Ten to ma cela.
- Obudziłem cię?
- Nie. Już wcześniej nie spałam - powiedziałam z wyraźną chrypą w głosie.
- Mam dla ciebie nowinę - wyszczerzył się, jak mysz do sera.
- Co tak suszysz zęby, co?
- Bo to radosna nowina.
- Domyślam się - mruknęłam sarkastycznie. - Jaśniej, proszę.
- Bardzo radosna.
- Podpowiedziałeś! Kontrakt ci przedłużyli?
- Nic mi o tym nie wiadomo.
- Wygrałeś w totka?
- Nie.
- Powołanie do kadry?
- Nie to miałem na myśli.
- To nie wiem.
- Dawaj dalej!
- Daj mi spokój i powiedz, o co chodzi.
- Chciałem cię jeszcze trochę pomęczyć...
- Jakby tego było mi mało. To nie są wakacje, wyobraź sobie.
   Usiadł koło mnie i czule pogłaskał mnie po policzku. Przymknęłam oczy i oplotłam jego dłoń swymi wychudzonymi palcami.
- Zgrywus - mruknęłam.
   Zaśmiał się i delikatnie musnął moje usta. Bawiło mnie, że odkąd jestem w szpitalu, traktuje moją osobę, jak porcelanową lalkę. Boi się o mnie i każdy swój ruch wykonuje z ogromną delikatnością i ostrożnością. To urocze, ale potrafi również irytować.
- Przepraszam za celibat, czy jak to tam nazwać... - zachichotałam.
- Kocham cię, wiesz? Nadrobimy - puścił mi oko.
- Wiem i ja ciebie też. Zobaczymy, czy będzie dane nadrobić.
- Nie kracz... Będzie dobrze.
- Oby. Co z tą nowiną?
- Właśnie, bo mnie zbiłaś z tropu. Za godzinę zgarniają cię lekarze. Znaleźli dawcę. Będzie przeszczep!
- Na prawdę? - czułam, jak w moich oczach pojawiają się iskierki. - Żartujesz, prawda?
- Nie żartuję. Masz przeszczep... Pamiętaj, że cię kocham.
- I vice versa - pocałowałam go.

*perspektywa Piotra Nowakowskiego*

   Wbiegliśmy spóźnieni na szpitalny korytarz. Inteligentny Drzyzga zawsze musi się władować w korki. Najwyraźniej godzina płaczu minęła, gdyż Niki siedział w poczekalni.
- Sorry, że się spóźniliśmy, ale "mózg Fabian" wpierdolił się w największy korek w tym województwie. Tyle dróg, a ty musiałeś wybrać akurat tę!
- Spokojnie, Ania na pewno zrozumie.
- Dawno ją zabrali?
- Jakieś dziesięć minut temu.
- No, to rzeczywiście nasze szczęście jest ślepe! Po co jechałeś przez centrum, pachołku?!
- Bo lubię.
- Dzień dobry - usłyszeliśmy głos przemiłej pielęgniarki, która podała Nikołajowi list od Ani.
Dowiedzcie się, kto został moim dawcą. Koniecznie!
Kocham Was, chłopaki. Wasza Anka. 
 - Łatwo powiedzieć - mruknął Drzyzga.
- Wam też zabrzmiało to jak testament?
- Co to jest testament? - spytał Niki.
- Ostatnia wola zmarłego. Pierzysz, Pit. To nie jest żaden testament, do cholery!
- Tak to brzmi, po prostu. Bądźmy dobrej myśli, a ty, Fabian, przestań spinać.
- Zaraz mogę stracić siostrę, a w dodatku rodzice i Tomek nic nie wiedzą...
- Wyluzuj. Jeśli ma żyć to będzie, bez względu na wszystko. Zaufaj Bogu, bracie.
- Dobra, dobra - syknął i usiadł na krzesełku na przeciwko.
   Pozostało nam się tylko modlić.


Witam!
Przepraszam za zwłokę, ale w piątek byłam w mieście złożyć papiery do LO,
wczoraj nie miałam na nic siły z niewiadomych przyczyn, a potem był #XFactor...

KOMENTUJCIE, bo aż wstyd, że tak mało się udzielacie.
Ostatnio to już w ogóle cicho.

O moim guście muzycznym nie będziemy tu rozprawiać...
Aczkolwiek kibicuję Artemowi i mam nadzieję, że po programie
pozostanie tym samych chłopakiem z gitarą śpiewającym na ulicy.

Niedługo się żegnamy. Za tydzień lub dwa...
Nie pamiętam dokładnie.
Pożegnania nigdy nie są miłe, więc bez względu na to, jak historia się zakończy,
będzie mi ciężko napisać "Żegnam".

Przepraszam za przestój na Wronie, ale nie chce mi się spisywać rozdziałów.
Poza tym mam zawalone całe tygodnie.
Nie wiem, jak to będzie z kolejną częścią tego opowiadania,
bo możliwe, iż nie zdążę spisać jej do piątku,
a w sobotę nocuję u koleżanki (muszę ją namówić do oglądania #XFactor).
Niedzielę spędzę na wolontariacie.
Zobaczymy.

Masz pytanie? Zapraszam! ASK

Pozdrawiam, Zuza.

| WRONA |

14 komentarzy:

  1. Czekam na następny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Caly rozdział przeczytalam jednym tchem! Szkoda że ta historia juz sie kończy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi też jest z tego powodu niezmiernie przykro! bardzo przywiązałam się do tego opowiadania, bohaterów i do Was-czytelników :)

      Usuń
  3. Kurcze, to jakieś przeznaczenie ! Przecież Ania i Matt powinni być razem.. Swoją drogą, jestem ciekawa czy Fabian, Niko i Pit dowiedzą się kto był dawcą. No i co za tym idzie jaka wtedy byłaby ich reakcja i Ani, no.
    A na koniec napiszę tylko, że szkoda, że już będziesz kończyć tę historię. ;c.

    Pozdrawiam serdecznie ! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtórzę, mi też jest przykro.
      Co do przeznaczenia... Życie pisze różne scenariusze, a ja chciałam, żeby ta historia była realistyczna. Może mi się udało, kto wie?
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  4. Jejku, jaki piękny ten rozdział. nie mam słów, które mogą opisać moje emocje w tej chwili; chyba najlepszy rozdział! Pozdrawiam i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Moim zdaniem nie jest najlepszy, ale zły też nie.
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  5. ciekawe, czy uda się Ani dowiedzieć, kto jest dawcą. dziwny zbieg okoliczności, że ona i Matt mają taką samą grupę krwi...

    OdpowiedzUsuń
  6. Umrze czy nie umrze ? Oto jest pytanie. Mam jakąś cichą nadzieję, że opowiadanie skończy się dobrze. Pozdrawiam. P.S Też uwielbiam głos Artema i będę ściskać za niego kciuki razem z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas finału od trzymania kciuków chyba je sobie połamię XD #typowaZuza

      Usuń